Strona Główna arrow Pogawędki arrow Opowieść Bronka
Opowieść Bronka Drukuj Poleć znajomemu
Redaktor: Administrator   
17.03.2010.

Opowieść Bronka

Bronisław Pacek ur. 1951 r. Dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Boroszowie, uczył się w miejscowej szkole i w Biskupicach. Zawodu dekarza uczył się w szkole zawodowej w Oleśnie. Nim zdał końcowe egzaminy upomniało się o niego wojsko. To odmieniło jego życie – zdobył zawód kierowcy i poznał swą przyszłą żonę. Do Boroszowa już w zasadzie nie wrócił chociaż do dziś związany jest z miejscowością sentymentem i rodzinnymi powinnościami.

Moi rodzice, Józefa i Wojciech poznali się na robotach w Niemczech. W 1938 roku pobrali się w Starokrzepicach.

  

Po wojnie powrócili na „ziemie odzyskane”. Nadano im gospodarstwo rolne i dom w Boroszowie. Ojciec pełnił też rolę wiejskiego fryzjera, znał się także na szewcowaniu. Zamieszkali w podworskim czworaku zajmując jedno mieszkanie składające się z jednego pokoju i kuchni. Drugą część domu zajęła rodzina Kłaków, a później najstarszy brat Edward z rodziną, trzecią rodzina Białkowskich, a w czwartej mieszkał Nowak Jan. Miałem jeszcze starszego brata Henryka i siostrę Krystynę.

 

   

Rodzice borykali się z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Część zabudowań gospodarczych była przy domu. Niewielki budynek gospodarczy nie pozwalał na rozwinięcie większej produkcji zwierzęcej. Dysponowali częścią wielkiej stodoły znajdującej się w starym folwarku. Żadne z dzieci nie przejęło zainteresowań prowadzeniem tak trudnego i mało dochodowego gospodarstwa rolnego. Starsi bracia związali swoją przyszłość z pracą na PKP. Siostra po wyjściu za mąż wyjechała w strony swego męża. Po latach, swoje dzieciństwo oceniam jako sielankowe. Wprawdzie od najmłodszych lat musiałem pomagać rodzicom, ale znajdowałem jeszcze wiele czasu na zabawy. Wraz z kolegami tworzyliśmy zgraną grupę towarzyską. Wspominam Zbyszka Świcarza, Ryśka Krąpca, Kazika Kościelnego,Staszka i Andrzeja Więcławików, Ryśka Kaliciaka, Ryśka Wrzeszcza, Alberta Forytę i wielu innych.

   
   
  
Dużo letniej rozrywki dawał nam znajdujący się w lesie staw zwany „żurawińcem”. Kąpaliśmy się tam i łowili ryby. Wędkowanie było wtedy sztuką. Nie było szans by poprosić rodzica o „wypasioną” wędkę. Należało najpierw znaleźć sobie porządnego kija leszczynowego i zrobić z niego wędzisko. Żyłkę i kołowrotek trzeba było kupić. Kołowrotek nie był konieczny, a haczyk też często robiło się ze szpilki. Smak sukcesu był jednak pełniejszy, a ryb nie brakowało. Jako młodzież dołączaliśmy się też do organizatorów zabaw tanecznych w miejscowym parku lub później wiejskiej świetlicy. Były też pierwsze większe i mniejsze miłości. To są tak piękne wspomnienia, że powinny zostać w indywidualnej pamięci zakochanych.

    

Był to czas kiedy uważało się, że prawdziwym mężczyzną zostawało się po odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Ja swoją odbywałem w latach 1971 – 1973. W wojsku zdobyłem zawód kierowcy i to chciałem robić w dalszym życiu. Służyłem wtedy w jednostce wojskowej w Brzegu.

   
Na jednej z przepustek (a może samowolnych oddaleń) trafiłem na zabawę w okolicach miejscowości Pokój. Tam dojrzałem dziewczynę o imieniu Barbara. Zauroczyła mnie. Zrobiłem wszystko by została moją żoną. Po ślubie zamieszkałem z żoną i jej rodzicami w miejscowości Pokój. Teściowa żyje do dziś i niedługo obchodzić będzie w zdrowiu 90 urodziny.

Sentyment pozostał. Do Boroszowa wracałem w odwiedziny. Córka Jola była już taaaka duża!

  

Pracowałem trochę na Ukrainie i Słowacji. Zdarzały się krótkie wyjazdy zarobkowe do Niemiec. Głównie pracowałem w kraju i nie miałem dłuższych rozstań z najbliższymi. Wychowaliśmy córkę Jolantę i syna Marka. Po wyjściu za mąż córka zamieszkała w pobliskiej miejscowości. Pracuje jako pielęgniarka. Syn ze swą rodziną zamieszkuje z nami. Pracuje w elektrowni „Opole”. Oboje budują domy w Pokoju. Wraz z żoną także pracowaliśmy w elektrowni. Ja już od momentu jej budowy do chwili obecnej. Basia korzysta już z emerytury. Mamy możliwość uczestniczenia w bezpośrednim wychowywaniu wnuków i jest to dla mnie olbrzymia satysfakcja. Czasami wnuk Szymon pomaga mi.

   

Szymon podarował nam też swoje zdjęcie z prośbą by o nim nie zapominać.

Czuję się w pełni sił, przy stanie zdrowia stosownym do wieku. Jeszcze chyba nie nadszedł czas na podsumowanie własnego życia. Z całym zdecydowaniem mogę stwierdzić, że czuję się spełniony jako mąż, rodzic i dziadek Szymona (z lewej), Alana i niedawno narodzonej Milenki. Czekam na więcej!

  

Materialnie nie narzekam. Osiągnąłem dużo, chociaż można byłoby więcej, ale też przy znacznie większych wyrzeczeniach. Przy wyrzeczeniach, które czasami burzą to co dla mnie jest najcenniejsze – rodzinne szczęście.

Nasi rodzice Józefa i Wojciech Packowie i Józefa i Franciszek Tomasiczkowie radośnie asystowali przy przyjmowanym przez Jolę sakramencie Pierwszej Komunii Świętej

Cóż może być większą radością dla dziadków niż "wianuszek" wnuków, a to nie są wszyscy!

W tym domu, w miejscowości Pokój zamieszkał Bronek Pacek. Dom należał do teściów i kilka lat trwało nim uzyskał obecny wygląd.

Bronek Pacek z żoną Barbarą są szczęśliwi i spełnieni. Wraz z nimi zmieszkuje syn Marek z rodziną, a córka Jola także mieszka w pobliżu. Ma syna, a oczekuje kolejnego potomka.

Marek i jego żona Ania przejmują już część weekendowych obowiązków

W pobliżu rodziców (dom w głębi) wybudował własny dom syn Marek

Dom Marka jest wykończony. Z zewnątrz brakuje tylko elewacji. Wnętrza są już częściowo umeblowane

   

Basia i Bronek Packowie z synem Markiem i wnuczką Mileną. Panowie są dumni. Babcia szczęśliwa bo nareszcie tak może o sobie powiedzieć. Wcześniej była tylko żoną dziadka

Nikt, tak jak dziadkowie nie potrafi adorować swoich wnuków. Alan Pacek będzie musiał podzielić się miłością dziadków z nowo narodzoną siostrzyczką.

Bronek wykazuje olbrzymią cierpliwość przy piastowaniu wnuczki Mileny. Radość i duma są widoczne na obliczu dziadka

Milenka Pacek w pełnej krasie. Obecnie trudno powiedzieć czy wita się z sympatykami? czy może uśmiecha do przyszłych adoratorów? Napewno jest urocza.

Już w większym oddaleniu, ale także w Pokoju swój dom buduje wraz z mężem Jola, córka Bronka.

Dom ładny, lokalizacja świetna tuż przy lesie. Kontakt z wnukami będzie łatwiejszy.

   

Resztę rodzinnej sagi dopisze życie. Na razie jest nam dobrze.

   

 

 

 

Zmieniony ( 26.04.2010. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
© 2024 Boroszów :: Joomla! i Joomla! IE jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.