Strona Główna arrow Pogawędki arrow Koronowana gospodyni
Koronowana gospodyni Drukuj Poleć znajomemu
Redaktor: Administrator   
24.09.2009.
 

Koronowana gospodyni

 

Anna Stencel z Boroszowa od czterdziestu sześciu lat wykonuje korony dożynkowe na potrzeby parafii i sołectwa

Dożynki, to największe w roku święto gospodarskie rolników, a będące ukoronowaniem ich całorocznego trudu. Obchodzone po zakończeniu wszystkich najważniejszych prac polowych i zebraniu plonów, głównie zbóż. Dawniej, w Polsce nazywano je również „wieńcowem” – od najważniejszego ich symbolu, wieńca ze zbóż i kwiatów. Lub „okrężnem” – od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia, lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża.

- U nas w Boroszowie, tradycja wykonywania koron dożynkowych zrodziła się dopiero po wojnie, za Niemca tego nie było – rozpoczyna swą opowieść Anna Stencel. - Najpierw korony stanowiły ozdobę kościoła, w którym wznoszono dziękczynne modły za udane zbiory. Były też mniejsze. Później także robiliśmy korony na obchody gminne. Sztuki komponowania i układania koron uczyłam się od mojej mamy. Była surową nauczycielką i kiedy coś mi nie wychodziło zdarzało się, że dostawałam po rękach chociaż miałam już trzydzieści cztery lata. Popłakałam się wtedy, ale też kiedy wszyscy kładli się spać, ja wracałam do pracy by udowodnić, że także potrafię robić to czego się ode mnie oczekuje.

Pani Anna urodziła się w 1929 roku ale nie poddaje się i zapewnia, że dopóki starczy jej sił, to będzie robiła korony. Dotychczas pięciokrotnie jej korony zajmowały pierwsze miejsce na gminnych uroczystościach dożynkowych, pierwszy raz w Łowoszowie – roku nie pamięta. Panie z innych wsi przyjeżdżają do niej po poradę. Zdarzało się, że z innych wsi wypożyczano jej koronę i tam zajmowała pierwsze miejsce, choć na boroszowskich dożynkach tak wysoko jej nie oceniono. Kiedyś wszystko robiła sama. Wybierała zboża i rowerem zwoziła snopy do stodoły. Wypatrywała gdzie rośnie jarzębina, kwiaty i dorodne owoce do przystrojenia. Do pomocy angażowała męża Alojzego, czasami też Janusza Stockiego.

Obecnie metalowy szkielet przygotowuje jej Edward Grus, musi sprostać zaprojektowanej konstrukcji, wyszukał też dorodną jarzębinę. W zwożeniu zbóż pomaga Roch Grabiński. Przy cięciu i wiązaniu zbóż pomagają: Basia Skwara, oraz Kasia i Ola Kohler.

- Wprawdzie do pomocy znajduję wielu chętnych – kontynuuje opowieść A.Stencel. - Jednak nie ma nikogo, kto chciał by się przyuczyć i przejąć moją schedę. Ja nawet kiedy nie mogę spać to myślę jak by tu upiększyć moją koronę. Na ten rok także mam nowe, choć trudne do realizacji pomysły. W dwutysięcznym roku z naszą koroną byliśmy nawet na Górze Świętej Anny. Działam w imieniu wioski i nie oczekuję by wskazywano mnie jako autora ewentualnego sukcesu. Muszę jednak przyznać, że było mi bardzo miło kiedy z okazji czterdziestolecia mojej społecznej działalności cała wieś zorganizowała dla mnie przyjęcie. Były prezenty, życzenia od burmistrza, zabawa i dedykacja w radiowym koncercie życzeń. O czterdziestej piątej rocznicy także pamiętał sołtys Jerzy Famuła z radną Bożeną Grus. Taka pamięć inspiruje. Tym bardziej, że w trudzie tworzenia koron dożynkowych odnajduję przyjemność.

Kościelne uroczystości dożynkowe to już całe przedstawienie. Dekorację przygotowuje A.Stencel, a scenariusz układa wraz z Radą Sołecką. Obecnie wybrano ją nawet do Rady, by było łatwiej. Do niesienia dekoracji zaangażowanych jest dziewiętnastu gospodarzy. Oni także od lat wypełniają z dumą przydzielone im funkcje. Później przez wiele dni, dożynkowe dekoracje są ozdobą kościoła. Proboszcz Bernard Joszko z uznaniem wypowiada się o talentach A.Stencel i z zatroskaniem wypytuje o ewentualnych następców.

 

Zmieniony ( 24.09.2009. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
© 2024 Boroszów :: Joomla! i Joomla! IE jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.